W piękne, niedzielne popołudnie, dnia 07.06.2015 r. aktorzy teatru Magia Słów wystawili premierę dramatu Tadeusza Różewicza pt. Świadkowie albo nasza mała stabilizacja, która została starannie przygotowana przez księdza Witolda Walusiaka. Przedstawiona sztuka składała się z trzech części, nie związanych fabułą, ani bohaterami. Łączył je jednak temat stopniowego zaniku wartości oraz urojona rozmowa, z której wyłania się zobojętnienie i zwyczajny lęk.
Bohaterowie pierwszej części Ona (Nikola Waletzka) oraz On (Patryk Waletzki) zadają sobie pytanie na czym polega stabilizacja, jakie są jej cechy. W świecie zapanowała stabilizacja, „miłość i nienawiść zmniejszyły wymagania”, biel nie jest już taka biała, jak kiedyś, czerń nie jest także prawdziwą czernią. Pozacierały się wszelkie granice, trudno jednoznacznie określić wartości. Zatarła się ostra granica pomiędzy prawdą i fałszem. Stabilizacja wyznacza względny dobrobyt, myśli się kategoriami wyłącznie materialnymi. Ludzie jednak nie narzekają, chcą żyć wygodnie, obawiają się niepewności.
W drugiej części widzowie mogli zobaczyć małżeństwo prowadzące lakoniczną rozmowę. Kobieta (Sylwia Leja) oraz mężczyzna (Mateusz Baucz) mówią do siebie w sposób pieszczotliwy, starając się stworzyć wokół siebie ciepły klimat, jednakże wspomnienia dawnych chwil, świadomość, że niegdyś było inaczej psuje ich usilne starania zachowania ładu w swoim życiu. To co tak bardzo chcą ocalić jest w rzeczywistości martwą pustką i nieuchronnym przemijaniem. To co łączy kobietę z mężem jest w rzeczywistości oparte na grze pozorów, obojętności, niechęci do drugiej osoby ukrytej pod warstwą czułych słówek. Jednak zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie chcą stracić tego co mają, boją się zmian. Wolą być nieszczęśliwy, byle by tylko nie musieli być narażeni na niepewność. Ich stabilizacja jest ułomna, jednak daje im poczucie bezpieczeństwa.
W trzeciej, najbardziej statycznej części można było zobaczyć dwóch mężczyzn siedzących na krzesłach, którzy również nie mieli imion, a tym samym całkowicie pozbawieni byli cech indywidualnych, to Drugi (Piotr Lisson) i Trzeci (Florian Jarząb). Prowadzą oni bezsensowną, powierzchowną rozmowę. Symbolika ciągłego siedzenia jest oczywista i nadzwyczaj wymowna. Drugi i trzeci są w końcowym stadium stagnacji, są w stanie zgodzić się na wszystko, aby tylko nie zmienić swojej sytuacji. Siedzą i oglądają rzeczywistość, jako świadkowie, ale pod żadnym względem nie próbują na nią wpłynąć. Prowadzą ze sobą rozmowy, jednak nie słuchają siebie nawzajem. Stagnacja łączy się z niemal całkowitym zanikiem człowieczeństwa. Tak bardzo są przyzwyczajeni do tego, co mają że nie wyobrażają sobie innego życia.
W rolę obcych wcieliły się Joanna Krause i Maria Halicka. Całość sztuki ubogacił piękny śpiew Joanny Krochmalczyk.
Wymowa dramatu jest pesymistyczna, pokazuje ogromny kryzys wartości, który niczym zaraza poraża wszystkich obywateli bez żadnego wyjątku. Stabilizacja jest sprawą pozorną, nieautentyczną, kruchą, a jednak tak wytęsknioną, że przymyka się oczy na wszystkie jej niedoskonałości. Świadkami są wszyscy ci, którzy zgadzają się na zastaną rzeczywistość i nie próbują jej w żaden sposób zmienić, nie chcą zaryzykować, boją się utraty wszystkiego co mają. Stabilizacja jest ironicznie nazywana małą, gdyż nie zapewnia ona autentycznego bezpieczeństwa.